Właśnie wracam (tj 26 lutego, wpis z opóźnieniem) z placówki Poczty Polskiej i oczywiście dantejskie sceny czyli 20 osób stłoczonych w małym pomieszczeniu tuż przed godz. 18:00, drzwi zamknięte na klucz i dwa czynne okienka. To można jeszcze przeboleć, bo nikt mi nie kazał o tej porze wysyłać listów poleconych, jednak nie minęło 10 min., a zwierzyła mi się stojąca obok kobieta mocno zdenerwowana z problemu znanego wszem i wobec (jak na razie nieuleczalnego), a mianowicie zostawianie przez listonoszy awizo przy pierwszej wizycie mimo obecności adresata.
Nawiązała się dyskusja z pracownikami poczty i jak się szybko okazało nie ona jedna miała ten problem, bo dołączył się do tej sprawy mężczyzna z końca kolejki. Wychodząc zapytałem konkretnie: "kto za to odpowiada?" i gdzie ewentualnie napisać skargę i wniosek o przestrzeganie prawa. Jedna z pracowniczek poczty, rzeczowo odniosła się do tej kwestii stwierdzając, że "też mają ten problem i do nich kierowane są pretensje, za które odpowiadają listonosze". Podała również adres oddziału, do którego można składać zażalenia w tej sprawie.